„Nadejszła” ta wiekopomna chwila. Kolejna metamorfoza za nami, tym razem nie byle jaka – wreszcie udało nam się ruszyć zadki (tudzież zmobilizować) i wzięliśmy pod młotek (a raczej pod pędzel) naszą niewielką kuchnię w bloku. Co zrobiliśmy, Jak pomalować szafki kuchenne i dlaczego je malować? Dowiedziecie się poniżej.
Zajęło nam to prawie 2 lata, tak, aż tyle, aby w końcu „zrobić” kuchnię po swojemu. Niby można to zrobić raz dwa, ale ciągle znalazło się coś „ważniejszego”, także rada numer jeden – nie odkładajcie malowania na później, jeśli wpadniecie na pomysł, żeby przemalować swoją kuchnię to od razu śmigajcie po farbę 😉 Naszym celem był lifting, przede wszystkim odmłodzić kuchnie i nadać jej styl, który lubimy. Dodatkowo zdecydowaliśmy się wymienić parę sprzętów AGD, ale o tym później.
Podczas całej „mobilizacji” do metamorfozy, demotywowała nas myśl o doczyszczeniu płytek przy płycie gazowej – mamy mozaikę, a co za tym idzie mnóstwo utłuszczonych fug, fuj! Nie róbcie tego jeśli nie musicie, w sensie – nie kładźcie mozaiki za płytą gazową 😉 Skąd więc pomysł na czarną kuchnię? Otóż od dłuższego czasu zastanawialiśmy się czym zakryć ten wiśniowy odcień mebli w kuchni, jednak biele i szarości to nie były kolory, które chodziły nam po głowach – marzyła nam się czerń. Biel oczywiście nadal darzymy sympatią, ale nie ukrywajmy, sporo jej się zrobiło, więc dlaczego nie zrobić czegoś innego?
Czarna kuchnia
Nie bój się czerni. Jeśli masz spore okno w kuchni to spokojnie doświetli Ci kuchnię (no chyba, że jest zamurowane, zabite deskami lub też zarośnięte ;)). Nasza usytuowana jest od wschodu, więc światło dzienne robi swoje, a pomagają mu później halogeny, te pod szafkami i te sufitowe. To fakt, o którym musicie pamiętać – porządne doświetlenie kuchni dla komfortu pracy, ale też optycznej gry światłem, która powiększy wnętrze.
Co nam będzie potrzebne do malowania?
- Podstawa, czyli farba, najlepiej sprawdzi się ta dedykowana do mebli kuchennych, ponieważ jest wytrzymała i odporna na szorowanie
- Pędzel o miękkim włosiu do zakamarków i fug
- Wałek, my wybieramy te z krótkim, naturalnym włosiem, warto sprawdzić w sklepie czy wałek nie gubi włosia, aby nie zostawiał paprochów na powierzchni malowanej
- Taśma malarska, tego tłumaczyć chyba nie musimy 😉
- Kuwetka, a do wyłożenia kuwetki polecamy folię aluminiową jeśli nie chcemy kupować do niej wkładów
- Papier ścierny o małej gradacji (opcjonalnie)
- Benzyna ekstrakcyjna/ftalowa lub inny odtłuszczacz
- Odrobina cierpliwość + czas
Skoro czasem kończymy naszą listę to nie będziemy ukrywać, że nie była to metamorfoza w jeden weekend. Całe malowanie na spokojnie zajęło nam ok. tygodnia. Farba musi wyschnąć między warstwami, a my w 100% nie wyłączaliśmy kuchni z użytku – fakt, nie gotowaliśmy, ale potrzebowaliśmy blat czy dostęp do lodówki. Naszym dodatkowym utrudnieniem jest też fakt, że fronty malowaliśmy bez ich demontażu. Jeśli macie taką sposobność i miejsce, zdejmijcie je – będzie Wam łatwiej.
Przygotowanie mebli
Przygotowanie podłoża jest bardzo ważne. Pamiętajmy, że chodzi o kuchnię, więc wszelkie zabrudzenia szafek należy dokładnie umyć. Często niektórych zabrudzeń możemy nawet nie widzieć, więc nie róbcie tego „aaa dobra, czysto jest to pomaluję od razu”. Szkoda waszego podwójnego czasu, gdy farba zacznie odpadać.
Malowanie szafek krok po kroku:
- Zabezpieczenie ścian i elementów niechcianych do malowania taśmą malarską (nie oszczędzajcie na niej, ta żółta, najtańsza często się nie sprawdza, a później bluźnimy, że farba przesiąkła).
- Matowienie mebli – często farby do malowania kuchni tego nie wymagają, ale przed malowaniem dobrze jest mebel zmatowić papierem ściernym, aby zwiększyć przyczepność farby (w przypadku mebli z widocznym usłojeniem matowimy papierem wzdłuż słoi).
- Dokładne odtłuszczenie szafek – po szlifowaniu trzeba obowiązkowo odtłuścić szafki z brudu i kurzu.
- Pozostawić do wyschnięcia / odparowania (przeważnie robimy ok. 5-10 minut przerwy).
- Przygotowanie farby – farbę dokładnie wymieszać, najlepiej już po otwarciu puszki, nie wstrząsać jej zamkniętej (zauważyliśmy, że w niektórych przypadkach mogą się wtedy tworzyć pęcherzyki powietrza w farbie i pozostaną nam na meblu podczas malowania). Przygotujcie również narzędzia do malowania oraz kuwetkę np. z wkładem lub folią aluminiową, którą wyrzucimy po malowaniu.
- Malowanie szafek – malujemy meble w jednym kierunku, na zakładkę, farby używamy umiarkowanie dużo, aby przypadkiem nie powstały nam zacieki. Na jednej warstwie się nie skończy, więc odczekajcie tyle, ile zaleca producent danej farby. Często warto delikatnie przeszlifować pierwsza, zaschnięta warstwę przed nałożeniem kolejnej. U nas skończyło się na 3 warstwach (na kilku elementach na dwóch).
- Malowanie płytek – do płytek użyliśmy tej samej farby co do mebli, zaczęliśmy od pomalowania fug pędzlem, następnie farbę rozprowadziliśmy wałkiem. Efekt finalny to 3 warstwy.
Czas całkowitego wyschnięcia, a utwardzenia farby do szafek kuchennych
TO WAŻNY PUNKT! Dokładnie przeczytajcie zalecenie producenta, ponieważ ważny jest nie tylko całkowity czas schnięcia farby, ale i jej UTWARDZENIA. Często są to 2 lub 3 tygodnie, i poważnie, ograniczcie mycie czy użytkowanie szafek do minimum, jeśli nie musicie. Widzieliśmy już wiele kuchni, gdzie farba zaczęła odpadać, ponieważ nie został zachowany bezpieczny okres utwardzenia lub wyschnięcia (suchość w dotyku czasem można uzyskać już po 3 godzinach) farby między warstwami.
Pierwszy lifting dokonaliśmy dwa lata temu, a jak go dokonaliśmy możecie zobaczyć tutaj:
Lifting kuchni podejście drugie
Nasz drugi lifting obejmuje większe zmiany niż wyżej wspomniany – pierwszy. Wyznajemy teorię, że nie wszystko trzeba zrobić na raz. Nie boli finansowo i nie trzeba wyłączać kuchni z użytku (przynajmniej częściowo). Po metamorfozie kolorystycznej szafek i płytek (oraz ścian po pierwszym liftingu, ale przed wizytą ekipy z tvn’u – swoją drogą dobry bodziec, aby szybko pomalować mieszkanie ;)) przyszła pora na sprzęty. Do tej pory korzystaliśmy ze sprzętów marki Teka i nadal przy niej zostaliśmy. Wcześniej mieliśmy z tej firmy płytę gazową, okap, piekarnik i lodówkę. Po zmianie zlewu z baterią przyszła pora na piekarnik z płytą. „Stare” sprzęty działały, ale przychodzi czasem taki moment, że fajnie byłoby odświeżyć sprzęt (trochę jak ze smartfonem), w szczególności jeśli dużo gotujecie tak jak my. Zależało nam zatem na nowoczesnych funkcjach czy termosondzie, którą w końcu posiadamy 😉 Z płytą gazową było podobnie, wymieniliśmy ją na model „pół na pół”, czyli pół gazowej, a pół indukcyjnej. Dlaczego?
a. Nie mamy w kuchni instalacji tzw. „siły” pod samą płytę indukcyjną
b. Mamy wysokie rachunki za prąd
c. W razie awarii prądu nadal pozostają nam dwa palniki gazowe
d. Fajny wygląd 😉
Na jakie modele się zdecydowaliśmy? Piekarnik to Teka iOven z serii Wish, zaś płyta indukcyjno-gazowa to model Teka IG 620
Dodatkowo do pełni czarnego szczęścia dobraliśmy czajnik i toster od De’Longhi z serii Argento
Podsumowując, metamorfozę kuchni możemy dokonać naprawdę niskim kosztem. Nie biorąc pod uwagę sprzętów, ponieważ nie każdy musi je wymieniać. Całość może nas wynieść niecałe 500 zł licząc koszt farby do szafek i płytek, materiałów potrzebnych do malowania (liczymy pędzle, wałki itp.) plus koszt farby do ścian.
Chcąc odmienić kuchnię nie zapomnijcie o dodatkach. To właśnie one są często wisienką na torcie. Tekstylia jak np. nowa roleta, pojemniki na kawę/herbatę, czajnik, czy fajna, orzechowa deska do krojenia. To wszystko sprawi, że kuchnia będzie dopięta na ostatni guzik 🙂